Friday 24 August 2012

Jak rozpoznać Żyda?



Wstęp

     Średniowieczną cywilizację charakteryzuje społeczeństwo zamknięte, ostatecznie zdefiniowane i mocno osadzone na całym łańcuchu autorytetów.  Jego kształt ewoluował, bądź miał ewoluować, w kierunku swoistego monolitu, spojonego przyjętą z góry ideologią, na której straży stał niewzruszenie Kościół Katolicki. Świadomość przynależności do owego wzorcowego modelu  społecznego (christianitas) w sposób naturalny łaknęła widomego punktu odniesienia w inności, pojętej jako zaprzeczenie autorytatywnego ideału. Oprócz oczywistego wroga zewnętrznego, poszukiwano niekiedy wrogów wewnętrznych, tych,  którzy na wzór kretów podkopywali filary panującego ładu. Wówczas zaś, gdy rzeczywistość prostego ludu zawierała się w świecie uproszczonych wyobrażeń i widomej symboliki, której najwydajniejszym nośnikiem były sztuki plastyczne,  należało owego szkodnika w sposób nie budzący wątpliwości oznaczyć, a mówiąc szczerze poddać stygmatyzacji.  


W czasach, gdy sposób ubierania się najdoskonalej odzwierciedlał formalną przynależność stanową, za wszelką cenę usiłowano zadekretować  odpowiedni ubiór dla reprezentowania odpowiedniego stopnia w hierarchii społecznej.  Przekazy epoki pełne są doniesień o surowych karach nakładanych na pyszałkowaty gmin, w sposób oburzający sięgający po luksusowe ubiory, prawnie zarezerwowane dla szlachty i patrycjatu. Przeprowadzano specjalne akcje, mające niegodnych futra z soboli strojnisiów wykpić oraz  pozbawić kosztownego odzienia.

Konsekwencją tego typu porządkowania rzeczywistości było narzucanie specjalnego ubioru grupom, które znajdowały się na marginesie ówczesnego społeczeństwa. Zdemaskowane, nie mogły dłużej oddawać się potajemnemu sianiu zamętu wśród chrześcijan, rozpływając się w pobożnym tłumie. Były niechybnie  zdemaskowane i automatycznie wykluczone z głównego nurtu życia społecznego.

                                               Żydzi


    Pierwsze regulacje dotyczące ubioru wyznawców judaizmu pochodzą z czasów kalifatu Abbasydów. Harun ar Raszid nakazał wyznawcom tolerowanych religii zaznaczać swą przynależność odpowiednimi barwami. Żydzi mieli przypinać do swego odzienia kolor żółty, chrześcijanie zaś niebieski. Bardziej restrykcyjne zasady przeznaczył dla owych mniejszości- rzadko trzeźwy- Muttawakil, który uczynił z owej dyskryminacji sztukę prześmiewczą. Chrześcijanie mieli, wedle jego rozkazów, nosić na szyi ogromne drewniane krzyże, przypinać do piersi wizerunek świni, nad drzwiami  zaś swych domostw zawieszać  hańbiącą podobiznę diabła.  Dla Żydów rezerwowano naszywki w kształcie małpy. Do podobnych rozwiązań powrócił w 1003 r. niezrównoważony kalif Al- Hakim. Dość tylko powiedzieć, iż  wyznawcy judaizmu zostali przezeń zobligowani do noszenia u szyi ciężkiej- blisko 3 kilogramowej- kuli, symbolizującej jakoby  oddawanie przez Izraelitów najwyższej czci głowie osła.




Charakterystyczne spiczaste czapki Żydów z Norymbergii.



Czerwone nakrycie głowy- przykład z w ówczesnej  ikonografii.




     Tego typu kodyfikacje podjął w świecie chrześcijańskim IV Sobór Laterański, który zobowiązał synów Abrahama do oznaczania swego statusu odpowiednio wyróżniającymi się  elementami ubioru. Przepisy te były dość ogólne, a zatem pozostawiały szerokie  pole interpretacji lokalnym władzom świeckim i duchownym. Panowała zatem w owej kwestii daleko posunięta różnorodność. Można jednak przedstawić najogólniejsze jej zasady. Dla Żydów tradycyjnie już przeznaczano kolor żółty, w swej symbolice głęboko hańbiący, wyrażający nienasyconą chciwość i nieopisane wiarołomstwo. W praktyce  elementem tym  był najczęściej żółty krążek, sięgający niekiedy 10 cm średnicy. Jedni widzieli w owym kształcie wyobrażenie złotej monety, trafne odzwierciedlenie ówczesnego mniemania  o Żydach jako niewolnikach Mamony. Inni z kolei woleli upatrywać w nim  symbolu hostii, którą Żydzi odrzucili, krzyżując Chrystusa, a teraz przyszło im znosić ją na sercu. Trzeba bowiem dodać, iż najczęściej przypinano ów kawałek materii na lewej piersi, rzadziej na plecach bądź ramieniu. 

     Kolejnym nieodłącznym elementem skodyfikowanej garderoby był specyficzny kapelusz o szerokim rondzie i wysokim, stożkowatym wierzchołku. Obowiązkowo czerwony, w sporadycznych tylko przypadkach zielony. Na ziemiach niemieckich, gdzie najwcześniej się pojawiły, określano owe nakrycia głowy mianem judenhat. Prawo, a także władze je wykonujące były wówczas bezlitosne i za niedopełnienie obowiązku noszenia odpowiedniej odzieży karano dotkliwymi grzywnami i konfiskatami. Skuteczność egzekucji owych przepisów wielce pomnożono, oferując możliwość zagarnięcia szaty pozbawionej odznaki każdemu, kto tylko doniósł o podobnym przypadku odpowiednim władzom. Najczęściej pozostawiano Żydom wolną rękę w kwestii pozyskiwania  czy też wykonywania hańbiącej oznaki, chociaż jednostki tak cyniczne, jak król Filip Piękny, sławny z osobliwych przedsięwzięć fiskalnych, nie omieszkały uczynić z autoryzowanej dystrybucji tego typu znaków wcale intratnego biznesu.  Jak już powiedziano, rodzajów  hańbiących znaków dla ludności żydowskiej było wiele- znajdziemy  zatem w przekazach ikonograficznych między innymi: obowiązek noszenia niebieskich pasów na plecach, odznak z literką S (od signum), wreszcie kół czerwono-białych.  Zapiski kronikarskie i pomniki prawa pozwalają nadto stwierdzić, iż  Żydów zmuszano niekiedy do zawieszania bądź malowania na ubiorze odpowiednich tablic z wyobrażeniem Dziesięciu Przykazań.  Nakazywano im także zapuszczanie bród i pejsów, zawsze dla lepszego odróżnienia od chrześcijan (czynił to chociażby cesarz Fryderyk II Hohenstauf). I chociaż władze kościelne nakazywały wiernym powstrzymywać gniew wobec napiętnowanych, wkrótce okazał się on nieodzowną konsekwencją społecznego  wykluczenia. Przemoc fizyczna, wszelkiego typu szykany, które rodzą się w nieprzewidywalnym umyśle tłumu, były nader częste i wówczas, gdy odpowiednie władze nie zdołały im zapobiec, niezwykle drastyczne.




Średniowieczna odznaka hańbiąca przeznaczona dla Żydów (żółty krążek).

     W odniesieniu do kurtyzan ówczesna opinia publiczna przejawiała nastawienie dość trzeźwe i praktyczne. Oficjalnie panowało zgodne potępienie tego typu praktyk, w życiu codziennym pogodzono się z istnieniem owych  zawodów, a nawet dostrzegano ich niewątpliwe  zalety. Wbrew panującym stereotypom, stosunek do prostytucji oraz szeroko pojętej seksualności przybrał oblicze świętoszkowate dopiero w epoce renesansu. Wielką wagę dla tego zjawiska miała epidemia czarnej śmierci, która zwróciła odczucia opini publicznej przeciwko zawodom nieczystym. Kurtyzany nie uniknęły jednak dyskryminacji w interesującej nas epoce. Jednakowo często co nieskutecznie występowano wówczas przeciwko ich zbytkowym ubiorom. Interwencje te pobudzały dostojne i szlachetne damy, które ze zgrozą patrzyły na przebogate odzienia pań o wątpliwej reputacji. Nadto zobligowano prostytutki do noszenia na ramieniu wstążki o kolorze czerwonym bądź czarnym. W Langwedocji polecano im nosić hańbiący sznur w charakterze pasa. Inne ustawodawstwa przewidywały konieczność zakładania męskiego kapelusza czy też  jasnoczerwonego paska.


     Trędowaci doświadczali dość ambiwalentnego nastawienia ówczesnego świata. Z jednej strony byli symbolem cierpienia i  pokory, cnót jakże podziwianych w owej epoce, z drugiej odpychali swą przerażającą fizjonomią, okropnym fetorem rozkładającego się ciała i immanentną  wręcz zakaźliwością. Szybko zatem zaczęto utożsamiać trąd z niechybnym odbiciem szpetoty duszy. Choroba ta niemalże spoiła się  grzechem śmiertelnym, który domagał się sprawiedliwej kary Boskiej.  Trędowaci zostali wykluczeni z konwencjonalnych stosunków społecznych. Przechodzili do świata na wpół umarłych, istot opuszczonych, skazanych na wieczną tułaczkę na marginesie zdrowego społeczeństwa. Jakby sam ich wygląd nie wystarczał, nakazano im nosić głęboko skrywający twarz kaptur, w pobliżu zaś skupisk ludzkich intonować przewidziane pieśni i potrząsać specjalną kołatką bądź dzwoneczkiem, często przytwierdzonym do butów, aby wydobywany dźwięk niechybnie wieszczył nadciągające zagrożenie.  Rażone trądem osoby zobligowano nadto do intonowania ponurej pieśni De profundis, a także wdziewania szarej odzieży z obowiązkową- w niektórych rejonach – naszywką, wyobrażającą literę „L”.




Słynne wyobrażenie trędowatego ze średniowiecznego manuskryptu. Charakterystyczny dzwoneczek.

 
     Heretyk jako człowiek pozostający w  konszachtach z diabłem był zagrożeniem bez wątpienia  najtrudniejszym do zdemaskowania. Zarzucana mu fałszywa pobożność i niezwykła przebiegłość w maskowaniu zbrodniczych przekonań czyniła zeń istotę niebezpieczną, swoistego wilka wtopionego w nieświadome zagrożenia Pańskie stado.  Nawet odkryty już, a także poddany zabiegom mającym sprowadzić go na na łono Kościoła,  był on zbyt niebezpieczny, aby pozostawać anonimowym dla przeciętnego członka wspólnoty.  Postanowiono zatem, iż w trakcie długoletniej pokuty winien ów heretyk nosić  na swych piersiach i plecach znak hańbiącego żółtego krzyża.  Jeśli zaś był krzywoprzysiężca, dodatkowo dwa języki czerwonego materiału albo opaskę z wyobrażeniem płonącego stosu. Pokuta jego miała charakter publiczny, miała za zadanie przywrócić  spokój  wspólnoty, której łączność z Bogiem została zaburzona grzechem fałszywej wiary. Penitent stał boso przed kościołem parafialnym w kolejne niedziele Wielkiego Postu, często na specjalnie przygotowanym podwyższeniu. W jednej ręce trzymał świecę, w drugiej zaś wiązkę drewna bądź  chrustu, a zatem widome znaki grożącego za odstępstwo stosu (tego typu symbolikę stosowano także w procesie rekoncyliacji). Niekiedy zaś musiał odbywać cotygodniową upokarzającą podróż wzdłuż głównych ulic miasta bądź wokół centralnego jego placu. Wówczas to obnażony do pasa,  uniżenie i boso znosił kolejne razy zadawane rózgą przez kroczącego za nim kapłana.



Skruszony heretyk- lollarda. Charakterystyczne atrybuty (świeca, pęk rózg).


     Odrębną kategorię heretyków stanowili zatwardziali- pertinaci oraz recydywiści- relapsi, których ciała poddawano zbawczemu działaniu ognia, jedynej siły potrafiącej ostatecznie zneutralizować zagrożenie i pozbawić lokalną społeczność ciążącej zmazy, nieuchronnie wzywającej sprawiedliwości w postaci Boskiego gniewu.  Główny aktor starannie wyreżyserowanego widowiska egzekucji wdziewał specyficzną szatę hańbiącą. Najistotniejszym jej elementem była prześmiewcza papierowa mitra, atrybut będący krzywym odbiciem tradycyjnego nakrycia głowy prałatów Kościoła. Wykonana z papieru, osiągająca ponad metr wysokości, stożkowata mitra zawierała sugestywne przedstawienia diabłów wystawiających swe ogniste języki, względnie ciągnących za język heretyka, ponadto schematyczne wyobrażenia czekających heretyka mąk piekielnych, oraz proste hańbiące napisy (heresiarcha, haereticus, relapsus, latroetc.).



Heretycka mitra (papierowa). Wyobrażenie Jana Husa podążającego na stos.



     Osobną kategorię stanowią atrybuty i oznaki hańbiące związane z wykonywaniem kar na honorze. Obdarzano nimi przestępców wystawionych na widok publiczny w klatkach, przypiętych kuną do pręgierza bądź zmuszonych paradować ku uciesze gawiedzi po miejskich placach.


Upadłym dziewczętom doprawiano słomiane warkocze bądź zakładano słomiane korony. Poszczególne kategorie przestępców musiały nosić wymyślne maski żelazne, przybierające kształt świni, osła bądź diabła,  często zaopatrzone w dzwoneczek, aby nikogo nie ominęła owa prześmiewcza procesja.  Dotkliwe musiało być dźwiganie u szyi dwóch ciężkich kamieni hańbiących, razem z łańcuchem osiągających blisko 30 kg. Przechodzącego w takim odzieniu skazańca każdy mógł bezkarnie opluć, szturchnąć, obrzucić łajnem czy zgniłym warzywem. Podobne widowiska pozwalały zatem dać upust najmroczniejszym zakamarkom psychologii tłumu. Na owych kamieniach znajdowały się proste rysunki oddające charakter i rangę przestępstwa, takie jak wyciągnięte języki, wyobrażenie psa, a nawet fallusa, to ostatnie zarezerwowane dla kobiet o podejrzanych obyczajach seksualnych. Pogrążeni w szponach hazardu musieli liczyć się z możliwością noszenia hańbiącego  naszyjnika z nanizanymi nań drewnianymi  kostkami, kartami  i innymi ewidentnymi symbolami zgubnego nałogu.

O wiele jednak gorszym od wszystkich wymienionych oznak i rytuałów było piętno na całe życie.  Wypalenie na skórze skazańca odpowiedniego znaku pozbawiało go kluczowego w owej epoce honoru do końca jego dni.  Oprócz oczywistych walorów ostrzegawczych, czytelnych dla uczciwych członków wspólnoty,  przekazywały owe piętna informacje o przeszłości rzezimieszka dla organów ścigania i sądzenia. Można sobie zatem wyobrazić, iż niektórzy  byli  podówczas prawdziwą chodzącą kartoteką. 





     Początkowo piętnowano za pomocą narzędzi codziennego użytku, chociażby ciężkich kluczy. Za ich pomocą nakazał piętnować policzki złodziei władca Norwegów, Magnús Hákonarson. Później zlecano wykonanie specjalnych prętów zwieńczonych krążkami na wzór pieczęci. Znaki wypalane przestępcy miały swe określone znaczenie. Mogły odpowiadać przestępstwu, jakie popełnił, karze, jaką miał odbyć, np. koło egzekucyjne czy szubienica, wreszcie miastu bądź państwu,  w jakim popełnił swe wykroczenie (skrót, pierwsza litera, herb etc.).

Bez wątpienia ciekawym aspektem kary wykonanej na  honorze skazanego na śmierć przywódcy buntu w Kolonii było wystawienie na jego posesji specjalnego słupa, na którym na wieczną hańbę jego  i jego rodziny zamieszczono odlew głowy skazańca. Równie czytelnie jawiło się  każdemu obserwatorowi  obcięcie ucha nakrytemu złodziejowi, wydłubanie oczu spiskowca, czy pozbawienie  dwóch palców krzywoprzysiężcy. 

    Zagadnienie narzędzi i stałych urządzeń do wykonywania kar na honorze nadaje się na osobny wpis, w którym przedstawić można chociażby typologię płaszczów hańbiących, koron, rytuałów etc. Jeśli będziecie zainteresowani, postaram się poszperać głębiej w owej dziedzinie i napisać coś wiarygodnego, bowiem narosło wokół tego wiele mitów i nieporozumień. 




W trakcie pisania powyższego artykułu korzystałem między innymi z:



I. Abrahams, Życie codzienne Żydów w średniowieczu, Warszawa 1996.

"Badge Jewish", w:  Encyclopaedia Judaica, vol. 4,  1971.

B. Geremek, Ludzie marginesu w średniowiecznym Paryżu, Poznań 2003.

J. Le Goff, Kultura średniowiecznej Europy, Warszawa 1970.

P. Kras, Ad abolendam diversarum haeresium pravitatem System inkwizycyjny w średniowiecznej Europie, Lublin 2006.
W. Maisel, Archeologia prawna Europy, Warszawa- Poznań 1989.
D. Nirenberg, Communities of violence: persecution of minorities in the Middle Ages, Princeton 1995.
R. I. Moore, The Formation Of A Persecuting Society: Power And Deviance In Western Europe, 950-1250, 2 ed, Oxford 2006.




6 comments:

  1. Hiszpańska inkwizycja.

    ReplyDelete
  2. Dobry tekst w dobrym momencie. Właśnie jestem w trakcie zgłębiania tajemnic IV soboru laterańskiego =).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z jakiej książki korzystasz? Ja szukam pełnej wersji publikacji Sobory powszechne. Punkty zwrotne w historii Kościoła, Klaus Schatz.

      Delete
  3. Na razie nie muszę korzystać z tak dokładnych źródeł i zadowalam się Historią Kościoła Banaszaka i poręcznym Pocztem Papieży (choć to w sumie tylko wyciąg tego co znajdę u Banaszaka).

    ReplyDelete
  4. cześć, ciekawy tekst. gdzie znalazłeś opis stroju heretyków skazanych na spalenie? pozdrawiam serdecznie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Opis jest u Krasa, Ad abolendam diversarum haeresium pravitatem, zresztą okładka ilustruje heretyka w trakcie odprzysięgania błędów. Pozdrawiam:)

      Delete

Zapraszam do komentowania (także osoby niezarejestrowane!)