Ogromnym uproszczeniem
byłoby rozciągać wyidealizowany obraz gorliwych,
zdyscyplinowanych i posłusznych wiernych na całe społeczeństwo średniowieczne.
Przekonanie o wszechogarniającej, wszechpotężnej władzy Kościoła w
kształtowania świadomości ludu jest co najmniej naiwne. Źródła nie pozostawiają suchej nitki na tym
stereotypowym wyobrażeniu ówczesnej religijności
. Pomijam tu rozmyślnie wielkie ruchu kontestacyjne, które na
sztandarach niosły znieważanie przyjętej i uświęconej tradycją pobożności.
Dlatego nie przeczytacie poniżej (skądinąd prawdziwych i szalenie
interesujących) wzmianek o husytach ubierających się w ornaty, dzierżących
kielichy i inne precjoza w wyszydzającym pochodzie wokół zdobytego klasztoru,
odrąbujących głowy cudownych figur.Rzucimy bowiem oko na codzienne, szare zmagania przeciętnego ówczesnego pasterza z jego niesforną trzodą w typowej polskiej parafii przełomu
XIV i XV wieku.
Literatura kaznodziejska i moralizatorska
schyłku epoki do znudzenia z rozwodzi się nad lekceważeniem przez gmin
obowiązków religijnych, nonszalanckim podejściem do praktyki i pełnej rezerwy (i
zdrowego rozsądku ?) postawy wobec podstawowych prawd wiary. Słowa Konrada z Waldhausen (przypadek czeski, ale charakterystyczny dla epoki) trafnie malują
stosunek przeciętnego parafianina do treści religijnych. „ gdy
kaznodzieje mówią wam o radości niebiańskiej, nic na to
nie zważacie, gdy zaś słyszycie o mękach piekielnych, to wam się one zdają
bajkami”. Inny kaznodzieja konstatował, że chociaż duża część laików posiada
niezłą wiedzę o prawdach wiary, ale za to w nic nie wierzą.
Oczywiście nie należy szczególnie zawierzać naturalnie wyrazistym źródłom, które powstały
w celach moralizatorskich. Jednakże czeski humanista, piszący w
zupełnie odmiennym celu, Bohuslav Hasistejnsky woła jeszcze
głośniej ”nie mają żadnej wiary; niebo, Bóg to dla nich zmyślona
bajka, u nas nawet mały pacholik piekła się nie boi”. Rzecz jasna ktoś kto
utożsamiałby wymienione postawy z racjonalnym ateizmem popełniłby wielki błąd
anachronizmu. Wypływały one bowiem przeciwnie- z ignorancji, powierzchownej
wiary i z prymitywnego życiowego doświadczenia (Bóg nie wysłuchał mnie wiele
razy- najpewniej nie istnieje etc.).

Uderza również rozróżnianie poszczególnych
części Mszy według ich wagi. O ile w czasie Podniesienia wszyscy milkli,
padając na kolana, to głoszenie homilii traktowano jako swoisty przerywnik w
sprawowaniu nabożeństwa. Szepty przechodziły w głośne, wesołe
dysputy, a nieruchomy dotąd tłum zaczynał się przemieszczać. Jeszcze
większe zamieszanie towarzyszyło Ofiarowaniu, kiedy to dawnym zwyczajem chłopi
ruszali do ołtarza z darami w naturze. Wzdłuż nawy defilowały kury, świnie,
kosze wypełnione jajami. Nie mogło to nie zwrócić uwagi satyry protestanckiej.
Mikołaj Rej wyśmiewał ten zwyczaj, mówiąc „kury wrzeszczą , świnie krzyczą, na
ołtarzu jajca liczą” Charakterystyczne jest także przydawanie momentowi
przeistoczenia charakteru magicznego. Większość wiernych poprzestawała na
obserwowaniu konsekracji wierząc, że ten kto ją ujrzy nie umrze danego dnia,
zdobędzie na dodatek gwarancję szczęścia na kolejne dni. Stąd też
charakterystyczne w średniowiecznych miastach "wpadanie" na kolejne mszy tylko na
moment konsekracji hostii dla zagwarantowania sobie powodzenia i szczęścia.
Również zasobność prowadziła do zróżnicowania postaw.
Prosta wiejska baba przyzwyczajona przesiadywać całą niedzielę w świątyni żywo
kontrastowała z zasobnym rycerzem, kupcem, który nie mógł wysiedzieć nawet
pełnej godziny w kościele. Ci ostatni ze szczególną drwiną podchodzili do
kazań, wyśmiewając je jako bajki niewykształconego komedianta. W Polsce schyłku
średniowiecza spotykamy również tłumne wychodzenie wiernych z kościoła z powodu
niestosownej wg nich treści kazania. Jak widać
wierni potrafili manifestować swe niezadowolenie nierzadko skuteczniej niż to
czynią dzisiaj.
On wrócił! On żyje!
ReplyDeleteKto wrócił ?
DeleteKto ?
ReplyDeleteNiech autor tego bloga napisze do mnie na epublic@epublic.com.pl bo mam dla niego ofertę publicystyczną w czasopiśmie :)
ReplyDeletesłabe
ReplyDeleteSuper i w ten sposób dodałem blog do ulubionych
ReplyDelete